Każdy pamięta bajkę o małej dziewczynce z koszykiem, która szła przez las, o chorej babci mieszkającej w chatce w lesie, o dziadku, który był gajowym i o wilku, który zjadł babcie i małą dziewczynkę ale nikt zapewne nie zna historii, historii, która wydarzyła się naprawdę. Poniżej prawdziwa historia Czerwonego Kapturka – dozwolone od lat osiemnastu!
Ktoś
zapukał do mych drzwi, byłem trochę zmieszany bo była już późna pora i
szykowałem się do odpoczynku. Z wielką ostrożnością otworzyłem drzwi. Mym oczom
ukazała się ona – piękna dziewczyna o niebieskich oczach i blond włosach. Ubrana
była w czerwoną kurtkę z kapturem. Padało więc kaptur miała na głowie. Przez
chwilę patrzyliśmy na siebie ale moje spojrzenie sięgnęło za nią. Wraz z piękną
nieznajomą były jeszcze dwie damy – bliźniaczki. Wyróżniał je miedziany kolor
włosów (jak się później okazało były dziewicami – ale to już zupełnie inna
historia). Piękna nieznajoma, którą nazwałem Czerwony Kapturek zapytała czy
mogą się schronić i przenocować. Były zupełnie mokre i głodne. Instynkt samca od
razu zadziałał i zgodziłem się.
Kiedy dwie
miedzianowłose dziewczyny poszły już spać zostałem sam
z Czerwonym Kapturkiem. Cały czas miała na sobie czerwoną kurtkę
z kapturem na głowie i cały czas patrzyła na mnie. Od momentu przekroczenia progu mojego domu nie wypowiedziała żadnego słowa. Była tajemnicza zbyt tajemnicza, a jej oczy biły się z myślami. Nie wytrzymałem, usiadłem bliżej niej. Delikatnie zacząłem ściągać z niej czerwoną kurtkę
z kapturem odkrywając jej piękne blond włosy. Jej twarz zaczerwieniła się. Powiedziałem jej, że będę delikatny – tylko skinęła głową. Mój pies (wilczur) leżąc na swoim miejscu przyglądał nam się z pode łba.
z Czerwonym Kapturkiem. Cały czas miała na sobie czerwoną kurtkę
z kapturem na głowie i cały czas patrzyła na mnie. Od momentu przekroczenia progu mojego domu nie wypowiedziała żadnego słowa. Była tajemnicza zbyt tajemnicza, a jej oczy biły się z myślami. Nie wytrzymałem, usiadłem bliżej niej. Delikatnie zacząłem ściągać z niej czerwoną kurtkę
z kapturem odkrywając jej piękne blond włosy. Jej twarz zaczerwieniła się. Powiedziałem jej, że będę delikatny – tylko skinęła głową. Mój pies (wilczur) leżąc na swoim miejscu przyglądał nam się z pode łba.
Delikatnie
zacząłem ją rozbierać, czułem że przy każdym dotyku jej ciała drży (nie wiem czy to z zimna czy z podniecenia). Rozpoczęliśmy grę wstępną. Wyobraziłem sobie, ze leżymy na wielkiej białej pianie, która dopiero za trzecim razem pozwoliła nam wygodnie się na niej
ułożyć, była bardzo gęsta. Pod ciężarem naszych
ciał zaczęła opadać do delikatnego kożucha, na którym zostajemy do końca.
Delikatnie muskając jej ciało palcami, ustami, językiem widzę po niej, że jest
jej dobrze, kolor jej skóry przybrał barwę bladoróżową.
Naglę
poczułem jej zapach, dziwne bo wcześniej go nie wyczuwałem. Pachniała
orzeźwiająco: delikatny banan przeplatał się z cytrusowym aromatem i do tego
jej kwiatowe perfumy: hibiskus.
Muskając
jej ciało schodziłem coraz niżej, aż zanurzyłem się w czeluściach rozkoszy. Jej
smak był wytrawny, kwaskowy, lekko drożdżowy w tle delikatny banan. Do tego
dochodził smak hibiskusa, lubię herbatę
z hibiskusem więc jestem zadowolony. Była orzeźwiająca. Przez cały ten czas nie mogła mnie się oprzeć, a ja jej. Aż w końcu doszła. Wstała, ubrała się w kurtkę z czerwonym kapturem, który od razu na siebie nałożyła
i podeszła do psa (wilczura), ucałowała go w pyszczek i wyszła z pokoju.
A ja leżałem na łóżku i cały czas w głowie słyszałem jej szept: jeszcze, jeszcze, jeszcze.
z hibiskusem więc jestem zadowolony. Była orzeźwiająca. Przez cały ten czas nie mogła mnie się oprzeć, a ja jej. Aż w końcu doszła. Wstała, ubrała się w kurtkę z czerwonym kapturem, który od razu na siebie nałożyła
i podeszła do psa (wilczura), ucałowała go w pyszczek i wyszła z pokoju.
A ja leżałem na łóżku i cały czas w głowie słyszałem jej szept: jeszcze, jeszcze, jeszcze.
...
zadzwonił budzik w telefonie. Zerwałem się z łóżka aby go wyłączyć. Idę
sprawdzić jak się miewają moje nocne towarzyszki ale nikogo nie było. Pies spał
na swoim miejscu, telewizor śnieżył, a na stole stała pusta butelka Czerwonego
Kapturka z browaru Artezan.
W tym momencie uświadomiłem sobie, że był to tylko
sen, sen który zbyt szybko się skończył.
Ocena:
Opakowanie
- 5/5
Piana
- 3/3
Zapach
- 3/5
Smak -
30/37
Ocena
ogólna: 41/50 (ułłłaaaa cała skrzynka). Jak dla mnie piwo rewelacyjne.
Połączenie nut pszenicznych z kwiatem hibiskusa sprawdziło się w 100%. Piwo
przez to jest orzeźwiające, kwaskowe z przyjemnymi nutami pszeniczno –
kwiatowymi. Polecam każdemu.
Etykieta Kapturka widziana z daleka budzi skojarzenia zgodne z Twoim opisem :P
OdpowiedzUsuńFuj, po tym opisie naprawdę nie narobiłeś mi chęci na to piwo :x..
OdpowiedzUsuńTo dobrze, będzie więcej dla mnie ;)
Usuń