Primator Weizenbier,
bo dziś o nim mowa miał mi pokazać jak smakuje pszenica z Czech. Zachwalane
przez wielu (nawet przez sprzedawcę) miałem nadzieje na bliskie spotkanie
trzeciego stopnia. Czy nawiedzili mnie Przybysze z Matplanety ? O tym poniżej.
Opakowanie – bez rewelacji,
podany pełen skład, brak ekstraktu, dedykowany kapsel – 3/5
Cena – w zależności
od sklepów, maksymalnie 4 zł – 2/3
Piana – tutaj przyjemnie.
Wysoka, drobna i gęsta, która powoli opada zostawiając centymetrową warstwę –
2/2
Zapach – dominuję goździk,
słabo wyczuwalne cytrusy,
a banana praktycznie brak, wyczuwalne drożdże – 3/5
a banana praktycznie brak, wyczuwalne drożdże – 3/5
Smak – bardzo orzeźwiające,
przyjemne lecz spodziewałem się czegoś innego. Dominuje goździkowa goryczka,
lekka kwaskowość, młode banany takie bez wyrazu, goryczka pozostaje z nami do
końca – 23/50
Ocena ogólna: 33/50
(dobre i smaczne). Niestety Pi i Sigma mnie nie odwiedzili. Piwo nie jest złe
ale także nie możemy napisać, że jest rewelacyjna. Jak na swoją cenę znajdzie
wielu zwolenników dla mnie średnia półka coś podobnego do Grols... Książęce Pszeniczne (to tylko moja ocena).
Moja żona (już
niedługo) powiedziała, że jest niedobre, bez wyrazu i „zalatuję”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz